top of page
*[2] Alicante Zamani, 2013

klacz arabska hodowli Alicante Arabians

embriotransfer: 5.500 hrs

Laheeb
Gharoon
Kaisoon
Ghroub
Latiefa
Hamasa Khazzan
Hamasa Tarifa
Zena Al Buraq
Al Manar
Al Maraam
Luiba
KZ Ruya
KZ Alone
Ramses Devine
DOKUMENTY
rRhe56c.jpg

Caroline zorganizowała loterię na otwarciu swojej nowej stadniny koni arabskich Alicante Arabians. Agness pognała tam. Najpierw szybko zgłosiła swoje konie na zawody, po czym zajrzała też na loterię. Wybrała trzy numerki i pojechała z powrotem do Estrelli. Po kilku dniach dostała informację, że są już wyniki loterii, więc ponownie zajrzała do Alicante Arabians. Wodziła palcem po liście i zauważyła, że wylosowała klaczkę arabską. Zaciekawiona wyglądem konika poszła go zobaczyć. Stał w jednym z boksów stajni. Zajrzała tam i od razu pokochała klacz. Zmartwiła ją jednak rzecz, że byłaby jedynym koniem w stajni, który chodziłby tylko na wystawy, ale po krótkiej sprzeczce z Alice w końcu utworzyły nową sekcję koni, a Zamani przyjechała do stajni. Początkowo nie potrafiła znaleźć się w nowym miejscu. Była bardzo przestraszona i źle czuła się w boksie pomiędzy dwiema klaczami. Cały czas się z nimi gryzła, kuliła uszy. Widać było, że jest bardzo zestresowana. Po dwóch dniach jednak zauważono poprawę w jej zachowaniu i klaczka wróciła do siebie. Jakiś czas później trafiła jednak na sprzedaż i wtedy my zdecydowaliśmy, że mamy miejsce w stajni dla jeszcze jednego konia. Zamani bardzo szybko przywykła do otoczenia i całkiem nieźle radziła sobie na zawodach, ale po dłuższym czasie ze względu na redukcję kadry oddaliśmy ją pod opiekę Ruski z Echo Stable. W marcu 2019 roku wróciła do Selman Arabians.
Zamani nigdy nie została zajeżdżona. Aktualnie pracujemy z nią tylko w ręku. Klaczka jest bardzo przyjemna w prowadzeniu. Dobrze odpowiada na sygnały, jest posłuszna. Czasem boi się jednak pracować na krytej ujeżdżalni, czego powodem jest jedynie płochliwość przed dźwiękami, które wydają uderzające w dach hali krople wody. Grzecznie pozwala się prowadzić zarówno na ogłowiu, jak i kantarze. Jest bardzo delikatna i łatwo się zniechęca do pracy, dlatego też trenowanie jej polega na marchewce, nie na kiju. Bardzo lubi pracować, pod warunkiem, że jest w dobrym stanie psychicznym. Gdy źle się czuje lub ma gorszy dzień od razu to po niej widać. Klacz jest wtedy bardzo ospała i niechętnie podchodzi do zadania. Często wtedy próbuje zatrzymywać się bez pozwolenia czy szarpać głową. Wtedy najlepiej przerwać trening, ponieważ i tak nic się z nią wtedy więcej nie zrobi. Mimo niezajeżdżenia klaczka i tak chodzi w tereny, ale w ręku. Często wychodzi na spacery z innymi końmi. Jest odważna i spokojnie może wychodzić do lasu także z dziećmi. Nie ciągnie na uwiązie czy ogłowiu, nie ma zwyczaju wpychania się na człowieka, ma dobrą równowagę na nierównościach, dzięki czemu nie musimy aż tak brać pod uwagę stromości podjazdów czy zjazdów. Jest jeszcze bardzo młoda, więc nie chodzi na długie spacery, raczej takie dla rozluźnienia i ruszenia kości. Nadal boi się sama opuszczać teren stadniny, dlatego jej najczęstszymi partnerkami w tych spacerach są inne klacze. Największą frajdę sprawia jej chodzenie po lasach, niezbyt lubi wielkie, otwarte przestrzenie.
Początkowo Zamani bardzo nie lubiła być czyszczona. Kręciła się, wyrywała nogi, odwiązywała się za wszelką cenę. W końcu znalazłyśmy tego powód. Klaczka ma bardzo delikatną i cienką skórę, dlatego też wymaga odpowiednio dobranych, miękkich szczotek. Oprócz tego nie lubi być wiązana. Nie odsadza się, ale czasem grzebie nogą i jest ryzyko, że się zaplącze. Dlatego też zazwyczaj przypinamy do kantara uwiąz i albo luzem rzucamy go na ziemię, albo przerzucamy go przez szyję. Wtedy Zamani stoi wręcz wzorowo. Bardzo nie lubi być czyszczona po słabiźnie, jest to jej wrażliwy punkt. Tam raczej nie czyścimy zgrzebłem, chyba, że nie ma innego wyjścia, ale staramy się doczyścić ją tylko miękką szczotką. Pozwala się dotykać po nogach, uszach. Kopyta daje teraz ładnie, ale nie można zbyt szybko złapać jej za nogę, bo może się wystraszyć. Nie ma problemu z zakładaniem jej na głowę ogłowia, kantara czy prezenterki. W trakcie wizyt weterynarza jest różnie. Przyjmuje środki na odrobaczanie, pozwala zajrzeć sonie do pyska czy wytarnikować zęby, ale gdy zobaczy strzykawkę ze szczepionką zaczyna panikować i czasem uciekać. Nie ma problemu z przerywaniem grzywy, podcinaniem ogona. Boi się spryskiwacza, więc wszelkie odżywki to dla miej katorga, aczkolwiek powoli już się przyzwyczaja. Podczas kąpieli jest spokojna, ale za każdym razem, gdy nakładamy na nią szampon musi się perfidnie wytrzepać, no bo jak ona jest mokra to my też musimy. Podczas wizyt kowala jest spokojna. Podaje nogi, cierpliwie czeka, aż kowal wywerkuje jej wszystkie nogi. Czasem, gdy werkowanie trwa za długo próbuje opierać się na kowalu, ale po szybkim zakazie od razu przestaje. Boks to jej królestwo i aby ją wyczyścić, trzeba najpierw wyprowadzić ją na korytarz. Często rży za końmi, gdy zostanie w stajni sama, ale opanowuje się po kilku minutach. Jest bardzo nerwowa podczas karmienia. Powinna dostawać jako jedna z pierwszych, bo inaczej zaczyna rzucać się z zębami na konie wkoło. Lubi kłaść się w boksie, więc ma bardzo grubą warstwę słomy, aby się nie poobcierała. Ma w boksie zawieszoną gumową piłkę, bo gdy się nudzi zaczyna podgryzać wszystkie konie wkoło, a tak to bawi się piłką. Wygląda przy tym bardzo uroczo, bo podbija ją noskiem jak prawdziwy koński piłkarz. Nie próbuje obgryzać drzwi boksu. Bardzo lubi swoją lizawkę i wylizuje ją bynajmniej raz dziennie, więc bez problemu sama zapewnia sobie wszelkie konieczne minerały.
Zamani to koń przylepa. Przykleja się do jednego z koni i cały czas się przy nim pasie, bawi się z nim, chce z nim przebywać. Po wypuszczeniu musi zacząć od rundki galopem wkoło padoku, potem obowiązkowe tarzanko i dopiero wtedy zabiera się za jedzenie trawy. Jest w tym bardzo ostrożna i nigdy nie zje czegoś, czego nie zna i co mogłoby jej zaszkodzić. Spokojnie pozwala się złapać, nie trzeba jej gonić, zazwyczaj po prostu stoi i czeka na człowieka. Jest bezkonfliktowa, często wychodzi z dominującymi końmi, bo wiadomo, że się pod nie podłoży. Nie próbuje uciekać, nie obgryza ogrodzenia.
Podczas wyjazdu na zawody Zamani jest bardzo zestresowana, co dodatkowo potęguje fakt, że klacz boi się wchodzić do przyczepki. Rzuca się przed wejściem i za nic nie chce nawet postawić kopyta na rampie. Nie chce też wchodzić za bardziej doświadczonymi końmi, cały czas zapiera się i nie chce. Jedynym sposobem jest wprowadzenie innego konia, położenie klaczy jakiegoś materiału na oczy i dopiero wtedy można ją wprowadzić, choć nadal potrzebne są liny wkoło zadu. Dużo łatwiej jest przy wyprowadzaniu. Wychodzi prosto, więc nie ma ryzyka, że spadnie z rampy. Podczas przygotowań do startu jest zestresowana, ale jednocześnie zachowuje spokój. Czuć po niej pewnego rodzaju napięcie, ale jest przy tym spokojna. Bardzo wzmacnia się w niej wrażliwość na dotyk po słabiźnie i klacz jest nieco nieswoja, ale znacznie pomaga jej spokój człowieka. Po starcie jest już całkiem spokojna i widać, jak schodzą z niej emocje i całe napięcie oraz jak ponownie staje się tym milutkim misiakiem do przytulania.
Jest zestresowana startem w pokazach i bardzo to po niej widać. Jest początkowo bardzo zdenerwowana i jakby boi się wyjść na wybieg, ale gdy przychodzi co do czego zbiera się w sobie i prezentuje tak, jak każe jej prezenter. Z wielkim zaangażowaniem pokazuje się podczas prezentacji w miejscu, unosi główkę i ogon, przez co sprawia wrażenie dumnej, ale prawdziwie pięknej księżniczki. Prezentacja w ruchu to jej ulubiona część pokazu. Wysoko zadarty ogonek i arabski ruch pokazuje tę radość, jaką sprawia jej wystawa. Jest bardzo opanowana i poza tym, że energicznie i efektownie pokazuje się pod względem wystawy, nigdy nie próbowała się zerwać czy uciec. Nie boi się tłumów, fleszy, krzyków. Zdecydowanie preferuje prezentację na dworze niż na zamkniętej hali. Jej chody są bardzo energiczne i efektowne. Zdaje się płynąć w powietrzu. Chodzi z lekkością konia arabskiego. Bardzo angażuje zad, dlatego też niesie się sama i wygląda przez to bardzo energicznie. Stęp ma szybki i obszerny, kłus bardzo długi i szczególnie efektowny, galop nieco wolniejszy, ale także ładny. 
Arabka jest zbudowana wedle wzorca konia czystej krwi. Ma suche, długie, zgrabne nogi, delikatnej i lekkiej budowy kłodę. Poprawnie ułożona łopatka przechodzi w długą, piękną łabędzią szyję, która z kolei przechodzi w szlachetną głowę o typowo szczupaczym profilu. Jej czoło znaczy gwiazdka w kształcie serca. Niewielkie, zgrabne uszy są odpowiednio ułożone i poprawnie usadowione na głowie. Ma szeroką pierś i mocny, ale nie przesadnie umięśniony zad. Nie potrzebuje derkowania, jest odporna na wiele czynników zewnętrznych. Ma mocne, nie kruszące się kopyta, doskonałą kondycję. Dotychczas nie była kontuzjowana ani przeziębiona. Nie miała też oznak apatii. Ma zdrową sierść i skórę, zdrowe oczy, uszy. Po dokładnym przebadaniu klaczy wykluczono także wszelkie choroby genetyczne.

POTOMSTWO [1]

klacz ALICANTE SULIMA SA po: Ragnarok / Lost Cassino K

bottom of page