top of page
*[4] Wilderness, 2010

klacz arabska hodowli Munificent Stud

embriotransfer: 7.000 hrs

Marcant Marcepan
Philosopher's Stone
Perfavores
Magnetic Fame
Merci
Monsieur
Mona Me
Alishai
Lar Faugo
==
==
Alisha Salam
Bottuti Salam
Alisha
DOKUMENTY
2 - VWFVs8J.jpg

Kasztanka urodziła się w małej hodowli Munificent Stud własności Silver. W wieku trzech lat została wystawiona na licytację koni i od razu nam się spodobała. Walczyliśmy o nią na równi z Ruską z Echo Stable, jednak ostatecznie klacz trafiła do nas. Spędziła w Selmanie kolejne trzy lata swojego życia i rozwijała swoją karierę sportową z dość dużymi sukcesami. Później zdecydowaliśmy się na redukcję kadry i w ten sposób Wilderness znalazła się pod opieką Ruski aż do marca 2019 roku gdy ponownie zasiliła szeregi naszej kadry.

Ness niezaprzeczalnie jest dzikuską i to wcale nie chodzi o jej wychowanie, bo przecież od urodzenia ma kontakt z dobrymi ludźmi. Ona po prostu taka jest – nieufna i zdystansowana. W stosunku do ludzi bywa agresywna i nie raz już kogoś ugryzła czy kopnęła. Mówią, że „rude jest wredne” i w przypadku tego konia sprawdza się to w 100%. Klacz nie lubi gdy się jej dotyka, szczególnie w okolicach głowy i tylnych kopyt. Jest uparta i ciężko przekonać ją by coś zrobiła, kiedy już się zaprze. Uwielbia wszelkiego rodzaju słodycze. Poza tym uwielbia spędzać czas z kotami, nigdy nie zrobiłaby im nic złego. Ruda wariatka, która nie dopuszcza do siebie prawie nikogo. Ale taki jest jej urok i może ciężko to sobie wyobrazić, ale większość z nas właśnie za ten temperament ją kocha. Klacz nie daje sobie w kaszę dmuchać, a swój boks traktuje jak schronienie, do którego nikt nie wejdzie bez jej pozwolenia. W porze karmienia jest zaskakująco spokojna, bo w sumie nie je aż tak dużo paszy treściwej, a siano ma cały czas. Nie cierpi swoich sąsiadek, ale w jej boksie często siedzą nasze koty, którym pozwala nawet spać na swoim grzbiecie. Z pielęgnacją jest ciężko, bo Ness chce za wszelką cenę się wyrwać. Bez przerwy się wierci, tupie nogami i straszy zębami. Zwykle dla świętego spokoju zakładamy jej kaganiec, ale nieostrożnemu opiekunowi potrafi przydzwonić pyskiem w głowę aż przed oczami pokazują się gwiazdki. Najgorsze jest czyszczenie kopyt… nie chce ich wcale podnieść, a jak już się uda to w nerwach często próbuje nim kogoś walnąć. Przynajmniej na myjce się jej podoba i jest grzeczna. Z siodłaniem nie jest lepiej, ale jak się już założy ogłowie (najtrudniejsza część, misja prawie niemożliwa) to potem idzie już z górki. Dopiero gdy jest ubrana przestaje się szarpać. Tak jak z weterynarzem jest pół biedy i jakoś facet potrafi nad nią zapanować i ją zbadać, tak z kowalem to jest czysty chaos i tortury. Ness wije się, szarpie, kopie, gryzie, staje dęba – wszystko! Nienawidzi kowala z całego serca, on jej pewnie też. Poprzedniemu rozwaliła łuk brwiowy i zrezygnował z pracy dla nas. Ten wydaje się być wytrzymalszy, a Ness traktuje to jako wyzwanie.

Wyjścia na padok czy łąkę odbywają się w asyście kilku stajennych. Ness najchętniej odgryzłaby rękę trzymającej ją osobie i uciekła w siną dal. Kiedy już uda nam się ją doprowadzić do celu od razu rusza dzikim galopem, bryka tak, że boimy się o jej stan zdrowia, chociaż podobno złego diabli nie biorą. Nigdy nie podchodzi do nas pierwsza i gdy chcemy ją złapać to możemy sobie za nią do woli biegać z marchewkami. Ruda będzie miała nas w głębokim poważaniu i dumnym kłusikiem będzie nas za sobą prowadzać na najdalsze krańce pastwiska. Dopiero kiedy sama się zmęczy mamy szansę ją dorwać, ale jak na złość jest bardzo wytrzymała. Jak już wspomniałam – uwielbia koty. I tylko koty. Inne konie traktuje z góry i żąda by nie zawracać jej głowy. Kiedy któryś z nich się odważy i podejdzie dostanie odesłany z pięknym odbiciem jej kopyta na zadzie. Ness nie potrzebuje ich towarzystwa do szczęścia.

Kiedy do nas przyjechała była już na szczęście zajeżdżona i po kilkuletnim treningu ujeżdżeniowym. Nie wiem co by się działo, gdybyśmy to my mieli ją wszystkiego uczyć. Pewnie nigdy nie chodziłaby pod siodłem i byłaby jedynie koniem pokazowym. Trzeba jej przyznać, że jeśli dosiada jej ktoś z ikrą i umiejętnościami to chodzi rewelacyjnie. Oczywiście pierwsze 20-30 minut jazy polega na buntowaniu się i próbach zdominowania partnera, ale kiedy wytrwalec się nie da, może liczyć na jej szacunek. Ness ma prześliczne chody. Porusza się z właściwą dla arabów lekkością i dynamicznością. Jest też bardzo zwinna i gdy odpowiednio się ją rozluźni – to genialny koń ujeżdżeniowy. Potrafi przejechać każdy program z idealnie zarysowanym rysunkiem. Słucha co się do niej mówi i reaguje na najlżejszy ruch jeźdźca. Rozumie wszystkie polecenia i błyskawicznie uczy się nowych rzeczy. Często bryka, wkurzona potrafi nawet stanąć dęba. Jej nawykiem jest napieranie na wędzidło, a na początku jazdy, kiedy jeszcze sprawdza jeźdźca, uwielbia odwracać się do niego i próbuje złapać go zębami za buty. Na zawodach cały ten tłum, hałas i fakt, że przebywamy w obcym miejscu sprawia, że ten charakterek Rudej zostaje trochę utemperowany. Nie jest aż tak pewna siebie i łatwiej nad nią zapanować. Co prawda i tak podgryza, a przy czyszczeniu jest potworem, ale i tak odczuwamy to lżej niż na co dzień. Nie płoszy się na szczęście, chyba, że zrobi to w formie takiego odskoczenia w bok. Czasami ciężko się jej skoncentrować na rozprężalni, jednak na tym czworoboku przed sędziami jest już spokojniej, bo jest tam sama, inne konie nie wchodzą jej w paradę i może się wyciszyć. Jest wtedy też bardzo do przodu, jej chody są jeszcze efektywniejsze niż normalnie. Z podróżowaniem nie ma żadnych problemów. Chyba nigdy nie miała, nie wiem… Do przyczepy wchodzi bez zawahania, nawet wtedy gdy w środku nie ma jeszcze nikogo. Samotna podróż nie robi na niej wrażenia, bo jej instynkt stadny jest dość… nikły. Jest spokojna i nie wariuje. W stosunku do innych koni jest to samo co w domu… niech któryś tylko podejdzie to zarobi kopniaka lub w lepszym przypadku jedynie ugryzienie. Ness nie dba o to jak są do niej nastawieni, jeśli się zbliża – robi błąd. 

W teren nie wolno na niej posłać byle kogo, bo nie wróci ani koń ani jeździec. Ness jest super koniem terenowym dla kogoś szalonego! Kogoś kto niczego się nie boi, kto lubi duże prędkości, brak kontroli nad swoim życiem i nieoczekiwane zwroty akcji. Ness lubi rządzić – to rzecz wiadoma. Ale w terenie po prostu chyba nie da się nad nią zapanować. Tak jak na czworoboku jest to całkiem możliwe tak w lesie to ona mówi gdzie idziemy. Jazda w zastępie to dla niej przeżytek. Wyprzedza, wchodzi innym na chama w zad, gryzie, kopie… tylko samotne jazdy z telefonem, żeby zadzwonić po pomoc kiedy ma się już dość.

POTOMSTWO [1]

klacz ERRACHIDIA SA po: Tilimsan SA / Malek Al Hattal SA

bottom of page