ARABIAN HORSE STUD IN MOROCCO
SELMAN
*[4] Vaquero SA+, 2013
ogier arabski hodowli Selman Arabians
linia męska: Paradox Al Sunds linia żeńska: Zaale
Jego pseudonim w naszej stajni brzmi „Enemy” i to nie bez powodu, bowiem ten koń jest wrogiem każdego człowieka. Zupełnie nie rozumiemy dlaczego, skoro od źrebaka wychowywany był przez ludzi zaufanych i profesjonalnych. Jest wrogo nastawiony do każdego, w szczególności do mężczyzn. Każdy gwałtowny ruch w jego pobliżu może skutkować agresją z jego strony. Szczególnie lubi używać do tego zębów. Na razie jako taki kontakt złapał jedynie z Natalie, która nawet została dwa miesiące zwolniona ze swoich obowiązków i miała poświęcać czas tylko jemu. Koń powoli zaczyna nawiązywać z nią więź i póki co Nat jedyną osobą, która może do niego podejść i go dotykać, chociaż koń cały czas bacznie ją obserwuje. Jest bardzo uparty i wykorzystuje swoją siłę, gdy czuje, że coś idzie nie po jego myśli. Nie można mu odmówić odwagi i waleczności – to są jego dwie bardzo silne cechy. A zagrożenie nie reaguje ucieczką tylko atakiem. Ma bardzo dominujący temperament i chce rządzić nad swoim otoczeniem. Może to dodaje mu jakiejś pewności siebie… jeszcze do końca go nie rozszyfrowaliśmy. Równie dobrze zamiast „Enemy” moglibyśmy nazywać go „Enigma”.
Podczas jazdy bardzo się buntuje i próbuje zrzucić jeźdźca. Cały czas kombinuje i planuje jak tego dokonać, a trzeba przyznać, że jest w tym bardzo pomysłowy. Widzieliśmy już wiele spektakularnych upadków z tego konia. Enemy to wierzchowiec dla najlepszych i najbardziej wytrzymałych zarówno fizycznie jak i psychicznie. Bardzo łatwo o utratę cierpliwości, ale złość ze strony jeźdźca powoduje u tego ogiera jeszcze bardziej wyrafinowane szaleństwa. Należy zatem zachować zimną krew i rozpracować z nim wszystko na spokojnie. Natalie czasami traci dwie godziny treningu tylko na to, żeby pokonać jego upartość oraz przekorność i wjechać nim do bramki startowej na torze. Wiemy, że się tego nie boi (bo wiele razy wchodził bez mrugnięcia okiem, szczególnie wtedy gdy był zajęty czymś innym – na przykład wyrywaniem wodzy). Robi to z czystej złośliwości, ale jedynym sposobem żeby to u niego pokonać jest ignorowanie jego zaczepek i postawienie na swoim. Jedyną zaletą tego konia, ale jakże ważną u wyścigówki, jest szybkość. Ta jego furia musiała znaleźć ujście. Kiedy Enemy wybiega z bramki wszyscy wstrzymują oddech i patrzą na niego jak zahipnotyzowani. Porusza się w sposób, którego nie potrafię opisać słowami. Mknie do przodu jakby od tego zależało jego życie. Wysila się z całych sił i ten, kto na nim jedzie w każdej sekundzie biegu ma wrażenie, że koń zaraz padnie z wycieńczenia, bo to nie możliwe żeby utrzymywał tak szybkie tempo. Ale on zawsze dobiega do mety, choćby miał zemdleć pół metra za linią, dobiegnie do niej. To prawdziwy wojownik, który liczy tylko na siebie. Podczas wyścigu nie pozwala sobą kierować, ani nie dostosowuje się do żadnych poleceń dżokeja. Robi swoje i zupełnie ignoruje komendy. Na szczęście Enemy ma łeb na karku i instynkt zwycięzcy. Doskonale wie co ma zrobić, żeby wyprzedzić rywali i ich pokonać. Uwielbia wygrywać. To tak jakby zawsze musiał być najlepszy, jakby nic innego się dla niego nie liczyło. Nie ważne jedzenie, woda, sen… to w wygranie wyścigu pokłada całe swoje serce i to jest jego sensem życia. Trzeba go zobaczyć na torze żeby w pełni to zrozumieć. Niestety na razie nie możemy sobie pozwolić na zabieranie go w tereny. Zrobiłby krzywdę i sobie i jeźdźcowi, a pewnie i także wszystkim, którzy byliby w pobliżu. Nic dobrego by z tego nie wynikło. Ale mamy nadzieję, że kiedy znajdziemy już sposób by go uspokoić, będzie mógł w pełni cieszyć się piękną okolicą.
Zawody to jest droga przez mękę… przynajmniej aż do momentu opuszczenia przez niego bramki startowej i ruszenia do biegu. Wcześniej jest nie do opanowania. Daje nam się we znaki nawet bardziej niż zwykle. Natalie czasami patrzy na Ruskę wzrokiem mówiącym „sprzedajmy go w końcu”, ale za każdym razem gdy wracamy do domu z nowym pucharem od razu jej przechodzi. Jeśli Enemy wygrywa wyścig to jest w doskonałym humorze i nawet zachowuje się jak normalny koń. Ale jeśli przegra… to znaczy na początku jest jeszcze do zniesienia, bo jest zbyt zmęczony na zatruwanie nam życia. Ale pozwólcie mu tylko trochę odsapnąć i wtedy zacznie się piekło... Podróżowanie zależy od humoru - do przyczepy wchodzi bez szemrania, albo odstawia pokaz cyrkowy. Zdecydowanie częściej to drugie, od kiedy zauważył, że tak śmiesznie się denerwujemy, gdy musimy go gdzieś zawieźć na czas. Sama podróż przebiega zwykle bez komplikacji, chyba, że pokłóci się z koniem stojącym obok. Czasami trzeba robić postój i grodzić ich dodatkową siatką zrobioną z uwiązów.
W stosunku do innych zwierząt jest łagodniejszy niż w stosunku do ludzi, ale i tak chce być przywódcą, mieć władzę nad wszystkimi. Nie toleruje innych ogierów i gdy tylko niefortunnie się z jakimś spotka, zawsze wybucha wielka, zaciekła walka. Przed klaczami trochę się popisuje, ale na ogół będąc na sąsiednim pastwisku zachowuje się trochę jakby bronił je przed zagrożeniami z zewnątrz. Dokładnie obserwuje otoczenie i na każdego większego ptaka reaguje wkurzeniem. Pielęgnacji nie cierpi. Ciągle nerwowo przestępuje z nogi na nogę, próbuje uciekać, albo reaguje agresją. Naprawdę nie lubi gdy się go dotyka. Trzeba to robić szybko i sprawnie. Czyszczenie kopyt to siłowanie się z nim, a musi być przy tym dobrze przywiązany, bo przy tej czynności najchętniej gryzie opiekuna w cztery litery. Przygotowanie do jazdy wygląda podobnie jak przy czyszczeniu. Enemy zachowuje się jakbyśmy wrzucali mu na grzbiet worek z rozżarzonymi węglami. Próbujemy różnych metod, żeby dojść do tego co mu jest. Weterynarz nie stwierdził żadnych nieprawidłowości i zapewnił nas, że koń nie zachowuje się tak przez fizyczny ból. Będziemy próbować dalej, a na razie po prostu staramy być jak najbardziej delikatni i cierpliwi.
brak