ARABIAN HORSE STUD IN MOROCCO
SELMAN
*[3] Mashar SA, 2013
wałach arabski hodowli Selman Arabians
oferta niedostępna
Arabek pochodzi z naszej hodowli Jakarta Arabians. Dlatego nie muszę opisywać dokładnie, że miał dobrze i został doskonale wychowany. Jednak jedno "ale" jakie posiada ten piękny gniady wałaszek, jest takie, że Mashar nie dał się zajeździć. Ewidentnie swoim zachowaniem ukazał, że praca z ziemi i w bryczce mu nie przeszkadza, ale z siodłami i człowiekami na grzbiecie proszę z dala. Jednak nie zraziło to naszej załogi, to nie pierwszy rumak, który jest nie zajeżdżony i kompletnie nam to nie przeszkadza, bardzo cieszymy się z jego posiadania i mamy nadzieję, że chłopczyk będzie się rozwijał na potęgę i zdobywał nowe osiągi, a może za jakieś x lat zechce przyjąć na siebie człowieka. Mashar właściwie urodził się na zlecenie Miśki z WHK Lider i po osiągnięciu odpowiedniego wieku trafił pod jej skrzydła na jeden rok. Niestety później Miśka odeszła z wirtuala i gniady trafił w dzierżawę do Echo Stable. W tym czasie zebrał parę wartościowych osiągnięć. W lutym 2019 roku wrócił do Selman Arabians.
Mashar to arabiszon z krwi i kości. Posiada same idealne cechy urody jak i charakteru. Jego kształtna, profilowana głowa szybko przykuwa uwagę ludzi. Uszy prawidłowo rozstawione, doskonałe kształtem i wielkością. Oczy właściwie podobnie do uszu są idealnie ułożone i kształtne, posiadają w sobie coś szczególnego, dzięki czemu wzrokiem uwodzi ludzi, dosłownie. Szyja masywna, jak na arabka (o ile w sumie można tak napisać) stosunkowo krótka, co jest zresztą charakterystyczne dla tej rasy, ale też może się tak wydawać ze względu na to, że posiada tam sporą ilość mięśni. Udekorowana jest piękną, czarną grzywą, przyjemną w dotyku. Klatka piersiowa mocno umięśniona, szeroka, proporcjonalna do reszty ciała. Kłoda silna, z prawidłowo ułożonym mocnym kręgosłupem. Zad podobnie do klatki piersiowej okryty mięśniami, zaokrąglony, idealnie ukształtowany. Nogi prawidłowo rozłożone, zakończone wymiernymi, idealnymi kopytkami. Jednym słowem nic dodać nic ująć.
Ten gniady wałach to zdumiewająca mieszanka charakterów. Należy on do grupy koni, które znają swoją wartość w stadzie jak i przy człowieku. Za żadną cenę nie dadzą sobą pomiatać. Na co dzień raczej emanuje z niego opanowanie. Widać, że czuje się wyżej ustawiony od innych koni. Stroni od zbyt dużego tłoku. Potrafi jednak mimowolnie zaiskrzyć. Przeganiać resztę stada od wody, skubnąć groźnie czy podnieść kopyta. Lubi dowodzić. Mimo iż ten niewielkiej budowy arabek wydaje się być takim ciepłym konikiem, któremu nie zależy na przywództwie wśród koni, to jak widać pozory potrafią nieźle mylić. Nigdy nie jesteśmy w stanie określić w jakim humorze go zastaniemy. Spokojny i współpracujący czy raczej gniewny i niezależny? Drzemie w nim mądrość konia profesora i energiczność młodziaka. Często prowokuje inne konie do sporów czy zabaw. Człowieka zaakceptował z pewnym bólem. Pozwala do siebie podejść, czy choćby założyć na siebie uprząż, ale najpierw sprawdza kto przychodzi i czy mu się on podoba. Jeśli tak – wszystko przebiega w miarę sprawnie. Jeśli nie – ludzie wychodzą z jego boksu z wielkimi oczami i lekkim strachem. Dlatego jest ustalona grupa ludzi, która może do niego podchodzić i tego się aktualnie trzymamy. Inną kwestią jest podejść i pomiziać go po chrapkach czy coś mu dać, wtedy się zgadza na to, ale strefa boksu to inna bajka. Jednak jeśli chodzi o tych, których lubi, jak najbardziej jest to ideał, wychowany w 100% i nie można narzekać. Dobrze, że posiada szacunek do naszej załogi, to nic się nie dzieje, jednak dla nowych stajennych bywa czasem bardzo nieprzyjemny. Choć dał się okiełznać człowiekowi to dalej widzimy w nim niespotykaną naturalność, płynność ruchów czy przenikliwy błysk w oku. Gniadosz nie ma raczej problemów związanych z płochliwością. Zanim cokolwiek go pobudzi do ucieczki musi być powodem poważnym. Jest bardzo odważny, taki heros z niego. Ze względu na jego gorący temperament zdecydowaliśmy się na kastrację, jednak jak widać na niewiele się to zdało. Jego zachowanie zależy od wielu czynników. Miejsca, czasu, pogody, ludzi i wielu innych. Tak jak już wspomniałam, jest bardzo humorzasty, jednak zawsze przynajmniej przy osobach „swoich” zachowuje się przyjemnie i nienagannie. Treningi z Masharem to generalna przyjemność ze względu na płynność ruchów. Typowe treningi urządzamy mu rzadko. Zazwyczaj organizujemy z nim wypady w długie tereny bryczką. Nie lubi spędzać dużo czasu na hali czy placach i trenować konkretnie w koło, za to bardzo lubi w lesie ćwiczyć między drzewami i na polanach rozwijanie prędkości i szybkie hamowanie i skręty. Skupia się na pracy i uważnie spogląda na sygnały wydawane przez powożącego czy człowieka z ziemi jak ćwiczymy do wystaw. Lubi słuchać wszelkich pochwał na swój temat; wtedy staje się bardziej żywy, przyjemny i energiczny. To dla niego po prostu motywacja do działania. Zdecydowanie jednak stawiamy na przyjazne tereny bryczką bądź spacery w łapce.
Dyscyplina powożenia nie sprawia mu większych problemów, przecież to właśnie w tej dziedzinie odnalazł się znakomicie. Ciągnięcie żadnego ustrojstwa go nie przerasta. Dzięki takim a nie innym genom nadaje się do tego idealnie! W końcu tatuś to też doskonały zaprzęgowiec, więc chłopak jednak po kimś to ma. Sprawia wrażenie bardzo wytrzymałego i silnego i tak właśnie jest! Jest stabilny, dzięki czemu spokojnie i pewnie się nim powozi, bez najmniejszych problemów. Cały czas jest jednak w treningu na posłuszeństwo bo jednak na zawodach to jest niezmiernie ważna sprawa. Każdy szczegół, który poprawia nasze przejazdy musimy dopracowywać idealnie. Nie rozpraszają go żadne czynniki zewnętrzne, a przez to skupia się wyłącznie na pracy. Zdecydowanie woli wyjazdy w teren niż pracę na terenie ośrodka. W końcu świat jest jeszcze nie całkiem odkryty! A poza tym w terenie też często jak coś wyskoczy czy się pojawi pracujemy nad naszą więzią, żeby później na zawodach nic nas nie ruszyło.
Wałach ma pewne problemy z ustaniem w miejscu dlatego ciągle staramy się udoskonalać go przez pracę w ręku czy typowe treningi wystawowe. Nie przepada za pokazami, ale nie ma tragedii, zdarzały nam się o wieeeele gorsze przypadki. Jego naturalne piękno zachwyca wszystkich oglądających i często słyszy się niekończącą falę komplementów i pytań na jego temat. Nie można zostawić go w zbyt dużym tłoku bo zaczyna szaleć (stresować się i szczurzyć na ludzi), dlatego staramy się go jednak nie męczyć tłumnymi wycieczkami wokół niego, mają być Ci których lubi i szanuje i wtedy jest okej. W dalszym ciągu pracujemy nad jego opanowaniem i poprawą w kwestii wystaw.
Nie przepada za zabiegami pielęgnacyjnymi. Przecież wszyscy wiemy, że jest piękny i bez tego! Podczas czyszczenia musi stać uwiązany. Najlepiej na korytarzu lub w naszych specjalnych stanowiskach, gdzie są uwiązy po obu stronach. Niestety większość osób zapomina o tym środku bezpieczeństwa. Dlatego robimy to już sami, bo nie chcemy mieć w stajni ofiar. Jednak systematyczny trening przy pielęgnacji przynosi coraz to większe skutki i jest coraz lepiej, a może kiedyś będzie można go czyścić bez przekomarzania się z człowiekiem. Niekończące się zabawy uwiązem skończyły się tym, że gniady bez problemu rozwiązuje nawet najtrudniejsze węzły. Dlatego trzeba go dobrze uwiązać po obu stronach to wtedy się skubaniec nie odwiąże. Ku wielkiemu zdziwieniu kocha mycie. W sumie może teź dlatego tak dobrze idą nam wodne przeszkody na zawodach.
brak