ARABIAN HORSE STUD IN MOROCCO
SELMAN
*[9] Kokshe CA+, 2014
klacz arabska hodowli Cheltenham Racecourse
embriotransfer: 10.000 hrs
Kokshe urodziła się w Cheltenham Racecourse, gdzie spędziła prawie całe swoje życie. Początkowo Cocaine wystawiła ją na sprzedaż podczas licytacji koni wyścigowych. Kokshe była jedynym arabem w stawce i nikt nie był zainteresowany kupnem jej. Stała przez dość długi czas w Cheltenham w treningu wyścigowym, ale wciąż figurowała jako koń na sprzedaż. Gdy Cheltenham zmieniło właścicielkę i stajnią zajęła się Elvia, Kokshe została wycofana ze sprzedaży. Nie trwało to jednak długo, gdyż Elvia dość szybko zrezygnowała z prowadzenia stajni wyścigowej. Większość koni została wtedy wystawiona na sprzedaż. Tam właśnie Esmeralda zakupiła trzy konie, a kilka dni później Kokshe wraz z ogierem Freedom Fighter i klaczą Fitzpleasure przyjechała do WHK Anarkia. W styczniu 2019 roku siwka ponownie trafiła na listę koni poszukujących nowego właściciela, więc nie zastanawiając się długo pojechaliśmy po nią aż do Polski i przywieźliśmy do siebie. Od tamtej pory klacz biega w naszej reprezentacji. Nie do końca wiemy co autor miał na myśli nadając jej takie imię, ani co ono dokładnie znaczy. Nie jest w żaden sposób związane z imieniem żadnego z rodziców ani przodków klaczy. Jedynie skrót CA ma dla nas znane pochodzenie - dostawały go wszystkie araby hodowli obecnie nieaktywnej stajni Cheltenham Racecourse, a sam skrót oznacza Cheltenham Arabians. Na co dzień używamy prawdziwego imienia klaczy, mówimy na nią Koka albo Koki, lub bardzo oryginalnie - Siwa.
Kokshe jest koniem bardzo chętnie współpracującym z człowiekiem. Nie wiesza się na wodzach, nie szarpie, nie ciągnie ani nie buntuje się. Idzie dokładnie takim tempem jakiego wymaga od niej jeździec. Jest też wierzchowcem bardzo wrażliwym, źle znosi jeźdźców z mocną ręką albo takich którzy stosują zbyt mocne sygnały. Kokshe najlepiej współpracuje z jeźdźcami delikatnymi, ale zdecydowanymi. Od razu bardzo dobrze dogadała się z Aśką z WHK Anarkia, która właściwie od pierwszego momentu stała się głównym jeźdźcem Kokshe, zarówno na treningach jak i na zawodach. Dodatkowo siwa klacz nie rozprasza się ani obecnością innych koni ani żadnymi innymi rzeczami. Kokshe jest bardzo odważna, bez problemu może na treningu iść jako pierwsza, ale nie przeszkadza jej kiedy ma jechać za jakimś innym koniem. Na treningi najczęściej chodziła z Freedom Fighterem oraz z kilkoma innymi arabami które stały w tej samej stajni. Ze wszystkimi tymi końmi się dogadywała bezproblemowo i nigdy podczas treningu nie próbowała kopać czy gryźć innych koni. Podczas rozgrzewki klacz jest bardzo podporządkowana człowiekowi i nawet gdy inne konie dookoła niej świrują i nie mogą się doczekać treningu, Kokshe zachowuje absolutny spokój i współpracuje ze swoim jeźdźcem. Kokshe w takie prawdziwe tereny na razie nie jeździ, chodzi tylko na stępa do lasu na rozstępowanie przed albo po treningu. Czasem zabieramy ją też na spacer w ręku, żeby klacz pochodziła po trudniejszym podłożu albo po górkach w celu wzmocnienia mięśni i kopyt. Kokshe ogólnie bardzo lubi te wycieczki i każdy wyjazd do lasu jest dla niej czymś nowym co łamie codzienną rutynę, szczególnie kiedy jeździec lub człowiek idący obok niej pozwoli jej zboczyć z głównej trasy i pojechać gdzieś indziej. Zachowuje się bardzo poprawnie. Nie ponosi, nie odskakuje na boki, nie zatrzymuje się nagle ani nie próbuje zawracać do stajni, nawet kiedy w teren idzie sama. Inne konie jakoś szczególnie nie robią na niej wrażenia, dobrze zachowuje się w ich towarzystwie, nie kopie ani nie wykazuje żadnej agresji. Nie włącza jej się też tryb rywalizacji. Koce czasem zdarzy się czegoś przestraszyć, co w sumie jest zrozumiałe bo nie chodzi w tereny często, a dodatkowo jest koniem dość młodym i niedoświadczonym. Klacz bardzo dobrze reaguje na spokój jeźdźca. W sytuacji kryzysowej spokojny i opanowany jeździec lub człowiek stojący na ziemi jest w stanie przekonać Kokę, że wszystko jest dobrze i nie trzeba się bać. Siwka uwielbia wodę, zawsze ma chęć wejść do każdej kałuży. Lubi też przeprawiać się przed strumienie czy ogólnie chodzić w wodzie. Nigdy jednak nie próbuje się kłaść.
Kokshe zdecydowanie nie z każdym człowiekiem się dogada. Jest zwierzęciem bardzo delikatnym i bardzo łatwo ją do siebie zrazić. Klacz nie lubi osób żywo gestykulujących, wykonujących niespodziewane ruchy i mało delikatnych. Idealny człowiek dla niej to spokojna, konsekwentna i łagodna osoba, która zrozumie delikatną naturę Kokshe. Przy takim człowieku klacz zachowuje się jak aniołek, stoi grzecznie przy czyszczeniu i siodłaniu, chodzi ładnie w ręku i jest bardzo przyjaźnie i entuzjastycznie nastawiona zarówno do człowieka jak i do jego pomysłów. Z kolei w połączeniu z osobą nerwową lub zbyt ostrą Kokshe staje się najpierw zaniepokojona i płochliwa, a potem potrafi nawet przejść do atakowania jeśli poczuje się osaczona. Na szczęście takie osoby nie mają do niej dojścia, klaczą zajmują się tylko zaufane i sprawdzone osoby. Na padoku chętnie podchodzi do znanej sobie osoby i bez problemu pozwala się sprowadzić do stajni. Lubi też spacery do lasu podczas których człowiek idzie obok niej i prowadzi ją na długiej linie. Przy wizytach kowali i weterynarzy Kokshe jest grzeczna, pod warunkiem że kowal czy weterynarz też zachowuje spokój, nie krzyczy i nie kara koni bez powodu.
Kokshe generalnie toleruje inne konie bez jakichś szczególnych zastrzeżeń. Na padok wychodziła z kilkoma innymi wyścigowymi klaczami z Anarkii - Kają, Fitz i Fade. Mimo, że pozostałe konie były folblutkami, Kokshe bardzo dobrze się z nimi dogadywała i te cztery klacze były z sobą bardzo zżyte. Mimo tego Kokshe nie panikuje gdy ktoś zabiera ją do stajni i oddziela od stada. Klacz uwielbia spędzać czas z innymi końmi i dobrze czuje się w swoim stadzie, ale nie panikuje przy rozdzieleniu. Kokshe bardzo lubi towarzystwo koni, które już dobrze zna. Fakt, że wychodzi na padok w małym stadzie bardzo dobrze działa na jej psychikę. Kiedyś wychodziła z dużo większą grupą koni i wiecznie byłą gdzieś na dole hierarchii, ciągle przestawiana i gnębiona przez te większe i silniejsze konie. Po przeniesieniu do mniejszego stada problem zniknął i Kokshe bardzo się wyluzowała i można powiedzieć że wręcz odżyła. W stosunku do obcych koni Kokshe jest bardzo ostrożna, nie wchodzi w interakcje, a w sytuacjach w których jakiś inny koń próbuje ją dotknąć albo zaczepić, Kokshe wycofuje się. Nie jest jednak koniem agresywnym i nawet jeśli zdarzy jej się kłapnąć zębami, to po pierwsze bardzo rzadko, a po drugie tylko wtedy kiedy poczuje się bardzo mocno osaczona i nie będzie miała żadnego innego wyjścia. Inne zwierzęta traktuje przyjaźnie, chyba że są namolne. Kokshe nie lubi na przykład ujadających psów. Siwka bardzo lubi spędzać czas na padoku, dobrze robi jej to na głowę. Gdy stoi za długo w stajni jest przygaszona, zamknięta w sobie i bardzo wycofana. Na padoku zdecydowanie odżywa. Zawsze można znaleźć ją w towarzystwie innych koni, nie izoluje się i ogólnie widać już na pierwszy rzut oka, że bardzo dobrze dogaduje się z całym swoim stadem. Do osoby którą zna i lubi, Kokshe chętnie podchodzi i bez problemu daje się nie tylko złapać, ale też oddzielić od stada i spokojnie idzie za człowiekiem gdy ten prowadzi ją do stajni. To jest właśnie jej duży plus, nie panikuje gdy oddziela się ją od stada. Podczas wypuszczania na padok też zachowuje się bardzo grzecznie. Nie szarpie się, mimo że widać po niej że już nie może się doczekać ponownego spotkania z koleżankami. Kokshe nie za bardzo lubi spędzać dużo czasu w stajni. Źle wpływa to na jej samopoczucie, klacz staje się osowiała, zamknięta w sobie i mocno wycofana. Czasem robi się też nerwowa. Dlatego właśnie wychodzi na padok na całe dnie i spędza tam najwięcej czasu jak to tylko możliwe. Do stajni wraca tylko na posiłki i na noc. Taki system bardzo pasuje klaczy, choć nie jest on idealny. Gdy skończy karierę wyścigową na pewno będzie w stadzie koni które na padoku spędzają całą dobę. Na razie jednak trzeba było wybrać mniejsze zło. Gdy nie jest zmuszona stać w stajni dłużej niż zwykle, Kokshe zachowuje się normalnie. Szczególnie kiedy w boksie obok niej stoją konie, które lubi. Podczas karmienia klacz zachowuje spokój. Nie kopie w boks, nie gryzie innych koni, nie złości się. Spokojnie czeka na swoją kolej, a kiedy już dostanie jedzenie konsumuje je w spokoju i nie zwraca uwagi na inne konie. Nie lubi zostawać w stajni sama, denerwuje się wtedy, rży i wpada w lekką panikę. Podczas wyprowadzania ze stajni jest jednak spokojna, nie ciągnie ani nie złości się.
Kokshe jest raczej bezproblemowa jeśli chodzi o zawody, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Do przyczepy wchodzi raczej chętnie, oczywiście pod warunkiem że osoba wprowadzająca ją zachowa spokój i będzie traktować klacz z szacunkiem. W podróży Kokshe jest raczej bezproblemowa, chyba że koń z którym jedzie za często ją zaczepia. Dlatego właśnie zwracamy dużą uwagę na to jakiego konia pakujemy z Koki do przyczepy i zawsze staramy się wybierać dla niej którąś z klaczy z którymi stoi na padoku. W takim towarzystwie klacz czuje się o wiele lepiej i lżej znosi nawet bardzo dalekie podróże. W nowym miejscu dużo zależy od tego kto się klaczą zajmuje i w otoczeniu jakich koni się znajdzie. Przy spokojnym człowieku którego Kokshe zna i lubi, klacz jest spokojna i wyluzowana. W przeciwnym wypadku bardzo się stresuje podczas szykowania jej do startu. Na inne konie nie zwraca jakiejś szczególnej uwagi, nie wchodzi z nimi w interakcje, a kiedy jakiś próbuje ją zaczepić, Koki stara się wycofać.
Mało jest rzeczy które sprawiają jej tak autentyczną radość jak bieganie. O ile na co dzień to bardzo delikatna, zamknięta w sobie, lekko znerwicowana klacz to podczas wyścigu wszystkie te cechy znikają. Po wystartowaniu dla Kokshe liczy się tylko to, żeby gnać przed siebie z największą prędkością jak to tylko możliwe. Kompletnie nie zwraca uwagi na nic dookoła oprócz sygnałów które daje jej jeździec. Klacz jest bardzo podporządkowana jeźdźcowi i wyczulona na jego sygnały. Nigdy nie zdarza się, że pędzi przed siebie jak głupia i olewa wszystko dookoła. Ona nawet w najszybszym galopie wciąż słucha poleceń i w razie czego zwolni albo nawet się zatrzyma bez mrugnięcia okiem. Siwa jest koniem na krótkie dystanse, doskonale sprawdza się u niej taktyka szybkiego wystartowania, wysunięcia się praktycznie od razu na prowadzenie i prowadzenie wyścigu aż do mety. Kokshe jest bardzo szybka i bardzo silna i taka taktyka bardzo dobrze sprawdza się w jej przypadku. Z resztą, klacz bardzo nie lubi biegu w grupie koni, a najgorzej gdy wpadnie za jakiegoś konia biegnącego wolniej niż ona. Wtedy klacz nie może uciec i zaczyna ją to stresować. Prowadzenie wyścigu to dla niej zdecydowanie najlepsza taktyka. Przed bramką startową zawsze chwilę się waha, ale finalnie wchodzi do środka bez cyrków, jeśli nikt nie próbuje jej zmusić do wejścia siłą. Kokshe jest w stałym treningu wyścigowym i już od źrebaka było wiadomo że to właśnie w tej dyscyplinie będzie startowała. Jest więc bardzo szybka i zwinna. Potrafi rozpędzić się do maksymalnej prędkości w przeciągu sekundy i równie szybko zahamować. Dodatkowo porusza się równym tempem i doskonale umie regulować tempo chodu. Jest koniem na krótsze dystanse, więc w galopie porusza się szybko i stawia raczej krótkie kroki. Mimo tego jazda na niej jest całkiem przyjemna i nie przypomina walczenia o życie. Chody Kokshe są całkiem wygodne, zarówno w kłusie jak i w galopie. Nikt jeszcze nie narzekał na jej chody. Codziennie trenuje, dużo galopuje i generalnie nie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Na padoku też często można zobaczyć ją w ruchu. Klacz jest obecnie w idealnej kondycji. Jest co prawda koniem chodzącym raczej krótkie dystanse, więc jej kondycja nie może się równać do kondycji koni długodystansowych, ale w porównaniu do zwykłych koni Kokshe jest w kondycji idealnej. Również w porównaniu z innymi arabami z którymi startuje, Kokshe w ogóle nie odstaje. Dzięki codziennym treningom w galopie kondycja Kokshe wciąż się poprawia.
Koki zdecydowanie nie jest jednym z tych arabów które wysoko unoszą ogon i tańczą na linie. Nawet w stój, przybierając typowo arabską pozę Kokshe wygląda lekko pokracznie, jakby urwała się z innej bajki. W grupie arabów podczas pokazu zdecydowanie się odróżnia. Dlatego właśnie Kokshe na wystawy jeździ stosunkowo rzadko, bo i osiągnięć zdobywa tyle co nic. Jest jednak koniem bardzo grzecznym podczas wystawy. Gdy prezentuje ją ktoś kogo Kokshe zna i lubi, klacz idzie spokojnie przy boku człowieka i bez marudzenia zmienia chody i tempo. Idzie dokładnie takim tempem jakiego wymaga od niej prezenter, nie zostaje w tyle ani nie wyprzedza człowieka. Gdy trzeba stać w miejscu, Kokshe stoi bez marudzenia i czeka tak długo aż dostanie sygnał do ruszenia. Jest koniem dość odważnym, a spokój idącego obok niej człowieka dobrze na nią wpływa. Zazwyczaj nie boi się więc ani głośnych dźwięków, muzyki, telebimów, oklasków ani innych rzeczy których podczas zawodów konie często się boją. Nie za bardzo tylko lubi bliską obecność innych koni, ale gdy nie próbują jej zaczepiać Kokshe po prostu nie zwraca na nie uwagi i robi spokojnie to co do niej należy. Zbudowana jest zgodnie ze wzorcem konia arabskiego. W porównaniu do wystawowych arabów jest zbudowana znacznie mocniej, ale jak na konia wyścigowego jest raczej delikatnej budowy. Taka anatomia pozwala klaczy być bardzo dobrym koniem do wyścigów krótkodystansowych. Na wystawach Koki nie robi raczej dużej kariery, bo nie wpisuje się w trendy które panują na ringach wystawowych wśród koni arabskich. Ale wyścigowcem jest całkiem niezłym, w dużym stopniu właśnie dzięki budowie.
Klacz nigdy nie miała żadnych kłopotów ze zdrowiem odkąd jest u nas. Z tego co nam wiadomo to u poprzednich właścicieli też nigdy nie miała żadnych poważnych chorób. Pomimo tego, że klacz jest w ciągłym treningu wyścigowym i czynnie startuje w wyścigach na krótkich dystansach, nigdy nie miała żadnych kontuzji. Ma mocne nogi i kopyta, nigdy nie kolkowała ani nie przechodziła żadnej innej poważnej choroby. Ma małe problemy z pękającymi kopytami, ale jest to spowodowane bardzo wczesnym założeniem podków i często doskwiera koniom wyścigowym. Koki nie miała jeszcze okazji sprawdzić się w hodowli i jest bardzo wątpliwe, że kiedykolwiek będzie miała taką okazję, bo popyt na konie arabskie zdaje się ostatnio spadać. Klacz ma jednak dobry rodowód i całkiem nieźle radzi sobie na torze.
ogier MASSAM NA'IL po: Mishaal Na'il / El Nabila B