Nie mamy szczególnie dokładnych informacji dotyczących życia tej pięknej karej klaczy. Pewne jest, że jej rodzice to prawdziwi mistrzowie wirtuala. Matka, Silvette to wspaniała klacz maści siwej jabłkowitej. Zaistniała na arenie skokowej, dresażowej i wyścigowej, a także jako pokazówka. Jej początki miały miejsce w Classical Arabians, potem jednak jej życie pełne było przeprowadzek i pracy nad przyzwyczajaniem się do nowych miejsc. Obecnie zamieszkuje Golden Prestige. Ojciec Schizzy, Rockya Adrenaline Rush, został wyhodowany przez Bay prowadzącą obecnie Adrenaline Arabians. Przebywał na terenie Mougseld Arabians i tam jego kariera zaczęła się rozwijać, by niedługo potem mogła zostać przerwana. Ogier odszedł w zapomnienie, aż do czasu, gdy Bay i Majestic założyły Golden Prestige. Zdobywał coraz więcej osiągnięć aż trafił do Adrenaline Arabians, otrzymał nowe imię i mieszka tam do dziś.
Klacz Schizzy Rush trafiła do nas z HK Saphira. Już nawet nie pamiętamy czy była to jakaś licytacja czy może zwykła sprzedaż, w każdym razie przyjechała do hodowli na początku października 2010 i już została. Zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia. Klacz urzekła nas przede wszystkim swoją kruczoczarną maścią, którą odziedziczyła po wspaniałym ojcu. Mimo tego, że jej rodzice bardzo dużo zrobili dla wirtualnego sportu, Schizzy nie otrzymała takich umiejętności. Całkowicie nie wykazywała predyspozycji do skoków, dresażu czy innych dyscyplin, jednakże talent do pokazów całkowicie jej to wynagrodził. Cóż, nie można powiedzieć, że podbiła wirtual. Jakby na to nie spojrzeć, jest zwyczajnym koniem arabskim. Pięknym, ale zwyczajnym. Kolejne osiągnięcia zdobywa powoli, ale skutecznie. 
Schizzy Rush jest bardzo spokojnym koniem. Toleruje siodło, dobrze służy nam więc w zwykłej jeździe rekreacyjnej. Warunkiem jest jednak to, że nie nosi tego siodła zbyt długo, bo zaczyna robić się nerwowa. Nie przepada za terenami, nie czuje się bezpiecznie na zbyt dużych przestrzeniach. Jest prawdziwą przytulanką, ma bardzo sympatyczny charakter, jest jednak nieco płochliwa. Boi się obcych ludzi i nie pozwala im do siebie podejść. Nie darzy zaufaniem nowo przybyłych koni lub zwierząt z innych hodowli. Nie lubi być w centrum uwagi i przeważnie trzyma się na uboczu. Zdecydowanie bardziej woli towarzystwo ogierów niż koni tej samej płci, na padoku więc, kolokwialnie mówiąc, 'olewa' wszystkie klacze i kłusuje z rączymi rumakami. Schizzy wyjątkowo szybko uczy się nowych rzeczy, więc praca z nią nie stanowi żadnego problemu. W boksie jest nadzwyczaj opanowana i spokojna. Uwielbia wszelkie zabiegi pielęgnacyjne i jako jeden z nielicznych koni w naszej hodowli toleruje wizyty lekarza weterynarii. Jest cierpliwa i jest w stanie znieść towarzystwo nawet najbardziej denerwujących dzieci.